Zapadał zmierzch. Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. W przychodni szpitala Retina rozdzwonił się telefon. Rozmówca był wyraźnie zdenerwowany.
– Coś mi się stało z okiem!
– A co dokładnie? – spytała recepcjonistka Ania.
– Coś mi wpadło… boli. Siedzę na ostrym dyżurze, ale mówią, że to potrwa jeszcze parę godzin! Nie wytrzymam.
– Proszę przyjechać jak najszybciej, pomożemy panu.
Pół godziny później w Retinie zjawił się pan Adam. Niestety, oko wyglądało fatalnie – opuchnięte, szkliste, spojówka mocno czerwona. Widać było, że pan Adam bardzo cierpi.
– To chyba nie jest standardowe ciało obce w oku – pomyślała Ania i z polecenia doktora szybko zakropiła krople znieczulające, żeby pacjent, czekając na przyjęcie przez lekarza, nie czuł bólu.
Po chwili, kiedy krople zaczęły działać, pan Adam opowiedział co się właściwie stało.
– Pracowałem w warsztacie, czyściłem z rdzy części samochodowe taką szczotką metalową… No wie pani, taką końcówką wiertarki. No i nagle oko mnie tak zakłuło jak nigdy w życiu! To chyba coś z tej szczotki.
– A nie założył pan okularów ochronnych? – spytała Ania.
– Nie mogłem ich znaleźć, a robota była pilna, kto by o tym myślał. I tak się ten pośpiech skończył. Dobrze, że już przynajmniej nie boli. Kiedy jechałem tu do was….
– Prowadził pan?!
– Tak.
– Niedobrze. Trzeba było poprosić kogoś o pomoc albo przyjechać taksówką.
– Tak, ale się spieszyłem. – Pan Adam uśmiechnął się smutno. – Znowu ten cholerny pośpiech. Oj, przepraszam za mój język!
– Nic nie szkodzi. – Ania też się uśmiechnęła. – O, już pana kolej, zapraszamy do doktora.
Doktor Piotr Fryczkowski szybko przystąpił do badania. Okazało się, że rzeczywiście sprawa jest poważna.
– Ciało obce: drut sięga od rogówki poprzez tęczówkę i soczewkę aż do torby tylnej. W komorze przedniej ma pan krew, a w ciele szklistym wysięk – brzmiała diagnoza. – Dobrze, że pan tak szybko się zjawił, musimy jak najszybciej podać antybiotyk do oka, żeby nie doszło do zakażenia. Kto wie, co było na tym drucie.
– Antybiotyk do oka? Krople czy zastrzyk? – zaniepokoił się pan Adam.
– Zastrzyk. Proszę się nie martwić, oko jest już przecież znieczulone, zaraz zresztą podamy znieczulenie dodatkowe. Zapraszam do sali zabiegowej. Tam też zdecydujemy, co dalej. Może uda się dziś tego pozbyć, a może trzeba będzie na jutro zaplanować operację.
– O rany, ten drut jest rzeczywiście wielki! – pomyślał doktor Piotr, oglądając oko pacjenta pod mikroskopem chirurgicznym. – Ale soczewka nieuszkodzona, więc da się coś z tym zrobić dzisiaj. Przecież im szybciej pozbędziemy się tego paskudztwa, tym lepiej dla pacjenta…
Drut udało się usunąć. Ranka została zabezpieczona antybiotykami i opatrunkiem.
– Tak wygląda to, co miał pan w oku. – Doktor Piotr pokazał pacjentowi siedmiomilimetrowy fragment pogiętego grubego drutu.
– To?? – Pan Adam był przerażony. – A co z okiem? Panie doktorze, będę nim widział?!
– Miał pan naprawdę dużo szczęścia – i z powodu postaci urazu i dlatego, że zgłosił się pan do nas tak szybko. Jeśli nie wda się zakażenie, ubytek widzenia będzie niewielki albo wręcz żaden. Teraz proszę zgłosić się do recepcji – Ania powie panu, co dalej.
– Proszę wykupić receptę na te leki i zgłosić się do nas jutro na dziewiątą na kontrolę – powiedziała Ania. – Dziś nie wolno zdejmować ani moczyć opatrunku.
I niech pan nie wraca sam do domu.
– Dziękuję. Już dzwonię po żonę. Do zobaczenia jutro!
– Jeszcze jedno – uśmiechnęła się Ania. – Mam nadzieję, że od dziś będzie pan w pracy nosił okulary ochronne.
– Obiecuję – uroczyście potwierdził pan Adam.